Organizujemy Ogólnopolskie Konkursy Instruktor Roku

Poznajemy pracę OSK w krajach Europy

Dlaczego ten protest? Kto zagwarantuje naszemu środowisku że tak u nas nie będzie??? – część druga

Dodane przez Ajar w Aktualności, Nowości, Slider | 0 komentarz(y)

Przeciwni istnieniu Izb są też niektórzy obecni ich działacze a także którzy byli poprzednio ich działaczami. Oczywiście na razie nie będziemy wymieniać tych nazwisk ale je znamy i gdy przyjdzie czas powiemy którzy są to ludzie. W Gazecie Lekarskiej z dnia 20 maja 2008 r., strona 20-21, nr. 5(209) – Agnieszka Katrynicz pisze wyraźnie ,że Izby Lekarskie przeżywają kryzys” Szczególnie młodzi lekarze nie wierzą ,że w pracach izb cokolwiek się zmieni. Już w r. 2001 Dr. med. Jerzy Borowicz komentując odbyty VI Krajowy Zjazd Lekarzy („Sami swoi” Trybuna 18.12.2001 r.) wyraził się bardzo dobrze o tej instytucji mówiąc, że jest to ” karuzela stołków”, „olewanie wyborów”, „zaduch”, ,” wojny podjazdowe”, „totalne nawiedzenie”, ” talibowie”, ” kropidło”, „magma”, „przypadkowy elektorat”. Stara się bronić Izb przed tymi atakami red. Ewa Gwiazdowska w Gazecie lekarskiej nr. 1 (123) styczeń 2002, str. 21. Ale to co ona pisze to jest żałosne ględzenie. Wiadomo, że ona należy do tej „paczki „i będzie jej bronić. Izby Lekarskie nie dbają w ogóle o interes lekarzy, a wykonują od czasu do czasu „niby ruchy”. Trudno wymieniać wszystkie zarzuty. Będą one podnoszone przez każdego, kto dopisze się do listy protestacyjnej przeciwko istnieniu Izb Lekarskich i kto doznał „dobrodziejstw” ze strony izb lekarskich. Godzi się tutaj jednak zacytować wypowiedź Pana Prof. Wiesława Jędrzejczaka (cytat za Gazetą Lekarską, nr 4 (196) z 6 kwietnia 2007 r.), niesłusznie posądzonego o błędy w sztuce lekarskiej, który mówi: „Przy okazji dowiedziałem się, iż Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Izby Lekarskiej w Warszawie uważa, że jego jedyne działanie w odniesieniu do lekarza, na którego postępowanie wpływa skarga, to przeadresowanie koperty ze skargą na prokuraturę bez wszczynania jakichkolwiek własnych czynności wyjaśniających i nawet bez powiadamiania zainteresowanego lekarza o tej sytuacji”. Sprawa obrony interesów lekarzy przez Izby Lekarskie przed sądami powszechnymi jest iluzoryczna. Wszyscy wiemy, że jeśli lekarz rzeczywiście popełni czyn podlegający ściganiu przez sądy to nigdy Izba lekarska go przed tymi sądami nie obroni. Nie trzeba tutaj podawać żadnych przykładów bo są one znane z życia i z prasy. Typowym jednak przykładem jest tutaj przegrana Sądów Izb Lekarskich przed Najwyższym Trybunałem Administracyjnym w latach 1926-1928, co postawiło pod znakiem zapytania cały ich „dorobek”. Najwyższy Trybunał Konstytucyjny orzekł mianowicie w tej sprawie że ” władza zwierzchnia (państwo) ma prawo uchylać wyroki sądów lekarskich. W tej sytuacji prawnicy zatrudnieni w Izbie lekarskiej ( Mec. W. Tomorowicz), nie podjęli żadnych prób krytycznego odniesienia się to zaistniałej sytuacji i stwierdzili, że NTA ma rację. ( Wyrok NTA nr. 882 i 1082, oraz tekst pisma NIL do MSW ze stycznia 1928 r ) . p. Gazeta Lekarska Nr. 9 (189) z września 2006, str. 30- 33). To samo podkreśla Zygmunt Wiśniewski w artykule „Co Izbowe, a co Związkowe” zamieszczonym w Gazecie lekarskiej nr. 1(205), z 2008 r. strony 34-36. Warto ten artykuł przeczytać uważnie aby stwierdzić, że Izby Lekarskie powinny być zlikwidowane. Wszystkim też jest wiadomym, że żaden sąd nie wyda wyroku dopóty, dopóki biegli lekarze nie wydadzą opinii w sprawie. Dr. Andrzej Michalski pisze w ” Gazecie lekarskiej z dnia 31 kwietnia 2008 r. nr. 4(208) , strona 30, że „Nie można liczyć na pomoc Izby Lekarskiej. Przed sądem lekarskim jest tylko oskarżyciel – rzecznik odpowiedzialności zawodowej – nie ma obrońcy! Lekarz musi się bronić sam lub prosić kolegów albo wynająć adwokata”. Po co więc dodatkowo sądy Izby lekarskie? Po co tworzyć gremium, które nie broni lekarza a którego opinie i tak nie będą rozstrzygające dla sądu? Prof. Zbigniew Czernicki, Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Gazecie Lekarskiej nr. 11 (142) z 2002 r. , str. 6. Mówi, że „ustawa z r. 1989 dotycząca odpowiedzialności zawodowej lekarza zestarzała się i nie przystaje do obecnej sytuacji w ochronie zdrowia”. Jest jeszcze wiele innych opinii na ten temat. Drugim jest znamienne pytanie zadane Prezesowi Naczelnej Rady Lekarskiej przez Ogólnopolską Konferencję Młodych Lekarzy w Chełmnie w dniach 11-13 maja 2007 r. „Dlaczego Izba nas nie broni?” (Gazeta Lekarska, nr 6 (198) z 15 czerwca 2007 r.): Nie byłoby tego gorzkiego pytania gdyby tak nie było. Prezes natomiast stwierdził, że przyjmuje krytykę ( co oznacza że uznaje pytanie za zasadne i prawdziwe) ale wykrętnie odpowiadał, że ” wiele naszych interwencji, oświadczeń , czy sprostowań po prostu nie przebija się przez media”. Postawa Dra Bolesława Piechy opisana wyżej jest godna naśladowania. To że nie płaci on składek jest dowodem, że nie chce aby ta instytucja istniała. Jest to to dobrze, że tak wysoko postawiona osoba sprzeciwia się temu i daje dobry przykład innym, którzy na razie boją się otwarcie wystąpić przeciw Izbom i ich „przywódcom”.

Niepoważną w tej sytuacji jest , wypowiedź Andrzeja Włodarczyka w Pulsie nr. 12(116) z grudnia 2004 r., str. 4, że „marzeniem moim jest, by Izba Lekarska była odbierana pozytywnie przez lekarzy. Żeby nie była postrzegana jako instytucja „ścigająca” ich za wykroczenia i karząca za te wykroczenia, ale przede wszystkim jako instytucja, która pomaga lekarzom w potrzebie i dba o ich interesy, zarówno zawodowe jak i niezawodowe”. Dr. Włodarczyk znany zresztą jest jako większego kalibru „mistrz-pływacz” w dostosowywaniu się do zmiennych sytuacji. Ostatnia jego wypowiedź dla mediów z 3 lub 4.lipca 2007 , że „strajki lekarzy nie mogą naruszać dobra pacjentów” jest typowym objawem jego niejednoznacznej postawy wobec słusznych praw lekarzy. Szukamy też dojścia do jego wypowiedzi dla Radio dla Ciebie, na ten temat, która pojawiła się na początku protestów lekarzy w 2007 r. (na temat strajków lekarzy). Nie umiemy dokładnie podać treści tej wypowiedzi ale mniej więcej brzmiała ona tak: „mnie to ani ziębi ani grzeje”. To mam być „opiekun” lekarzy, który walczy o należne im prawa. I takich jak on w 0kregowej Izbie Lekarskiej ( OIL) jest wielu. Dalszym dowodem na jego kameleoński charakter jest wywiad jakiego on udzielił Katarzynie Bartnik dla Dziennika (sobota-niedziela 29-30.12.2007 r. www.Dziennik.pl) Mówi on, że kiedy podpisywałem (odezwę do lekarzy aby nie podpisywali zgody na dodatkowe dyżury i nie zgadzali się na przechodzenie z umów o pracę na kontrakty”), to kiedy podpisywałem ją „byłem jeszcze Prezesem Izby Lekarskiej. Nominacja na Podsekretarza Stanu przyszła dwa dni później”). Dalej na końcu wywiadu mówi „Może teraz mam większa wiedzę na temat systemu i jego możliwości niż moi koledzy lekarze”. Jest to drwina z nas wszystkich ze strony tego „zasłużonego działacza Izb lekarskich”.

Jest to następny dowód na to że trzeba rozpędzić do zgromadzenie wzajemnie popierających się, osób siedzących na dobrze płatnych stołkach Dalszym dowodem jego bezczelnego stanowiska wobec lekarzy jest wypowiedź dla gazety „Dziennik”( poniedziałek 22-24.03.2008 r, strona 3), że „są przesłanki aby uznać wyjątkowość tej pracy ( tj. pracy lekarzy) i wyjąć lekarzy spod kodeksu pracy”. Jest to kuriozalne stwierdzenie i jest odznaką wyjątkowej arogancji i chamstwa tego „dobrodzieja” lekarzy. Ten „dobrodziej ” lekarzy został w końcu 2007 r. wiceministrem Zdrowia i wkrótce jednak został zwolniony z swoją nieudolność (mówi, że sam zrezygnował). Potwierdzeniem jego wykrętnego stanowiska o strajkach lekarskich jest jego wypowiedź nadana w programie I Polskiego Radia w dniu 14.07.2007 r. o godz. 6:00, że „nie popiera on ani OIL strajków które godzą w pacjentów”. Niektórzy delegaci na IX Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Lekarzy w Warszawie w dniach 11-12 stycznia 2008 r. już to dostrzegli i zgłosili wniosek o votum nieufności w stosunku do Dra Włodarczyka, nazywając go zdrajcą . Niestety kolesie zadbali o to aby wniosek upadł 212 przeciw i 35 za). Jest to jednak znak oceny tego Pana i mamy nadzieję, że uzyska on większość w przyszłości (Gazeta lekarska nr. 2(206) 12 luty 2008 r. i Puls nr 2 luty 2008, strona 24-25). Jak nam wiadomo są tacy lekarze, którzy kiedyś pracowali w OIL, ale obecnie po dłuższym przyjrzeniu się ich działalności od wewnątrz, mają zdecydowanie negatywny do nich stosunek i uważają je za niepotrzebne. Trzeba tutaj koniecznie podać uwagi jednego z prominentnych pracowników Izb Pani profesor dr hab. med. Krystyny Roweckiej, byłego Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności zawodowej, opublikowane w Gazecie Lekarskiej nr. 9 (128) z września 2001 r. strona 10. mówi ona między innymi ” nasuwa się nieodparte wrażenie, ,że niektórzy działacze Okręg. .Izby Lek. w Warszawie, nie robią nic dla honoru organizacji , ale i dla honoru własnego.” Mówi też dalej na tej samej stronie „lekarze wybierani jako delegaci na kolejne zjazdy nie przychodzą na obrady, wielokrotnie uniemożliwiając podjęcie uchwał. każdy kolejny zjazd jest przedwcześnie zakończony z powodu braku quorum”.

Z drugiej strony trzeba stwierdzić, że prominentni działacze robią co mogą aby quorum zabrakło. Dla swoich partykularnych interesów zrywają obrady przy pomocy quorum jak dawniej sejmiki zrywane przez liberum veto. Działalność ta nie ma nic wspólnego z dążeniem do zapewnienia lekarzom należytej pozycji w społeczeństwie. Jeszcze dalej pisze, że „działaniem na szkodę Izby jest tak samo zrywanie obrad, manipulowanie quorum i pazerność kosztem korporacji”. Jest oczywiście próba odpowiedzi na te zarzuty opublikowana w Pulsie IX-X/2001, str. 4, Dra Andrzeja Włodarczyka, który do nich „odnosi się z goryczą”, ale już dalej to co pisze na obronę Izb to same frazesy ( = bełkot). W miarę zdobywania następnych opinii będziemy dalej sukcesywnie wpisywać je do tego blogu. Niedawno Minister Zdrowia – Pan Prof. Zbigniew Religa, w publicznym wystąpieniu telewizyjnym zakwestionował celowość istnienia Izb Lekarskich twierdząc, że są po prostu niepotrzebne. Takich jak On – jest wielu, ale większość boi się publicznie wystąpić. Choć w Pulsie nr. 2 (142) z lutego 2007 r. , str. 12 ten temat nadal jest poruszany i pisze się „wielu zastanawia się, jaki jest cel działania Izb Lekarskich, jaki mamy z nich pożytek, czy fakt płacenia przez nas składek przedkłada się na jakieś wymierne korzyści”. „Przywódcy ” Izb wiedzą o tym i z niepokojem obserwują działania Ministerstwa które chce ograniczyć liczbę Izb lekarskich ( Medical Tribune nr. 8/2007, z 16 maja 2007 r. str./ 11.) a być może także ich likwidację. Być może też transfer Włodarczyka do Ministerstwa (12.12.2007 r) miał opóźnić te działania. Głosy domagające się likwidacji Izb są jednak coraz częstsze – proszę przeczytać tutaj artykuł Agnieszki Katrynicz zamieszczony w Gazecie Lekarskiej nr. 4/208) z dnia 19 kwietnia 2008 r. Dr. n. med. Medard Lech z Warszawy w Gazecie Lekarskiej nr. 9(125) z września 2005 r. , strona 6 – pisze: ” Piętnaście lat temu reaktywujące się Izby Lekarskie otrzymały wielki ładunek entuzjazmu i nadziei – złoty róg” . Pisze dalej (wybieramy nie cały tekst in extenso, ale tylko jego fragmenty) – „Być może ,że wymagania nasze, jakie stawiamy naszym reprezentantom, są zbyt wielkie, ale można też mieć wrażenie, że kolejno uchwalane ustawy i rozporządzenia, istotne dla środowiska lekarskiego, narzucały nam coraz więcej obowiązków, zmniejszając przy tym nasze szanse na spokojną pracę i godne życie”. I dalej pisze, że jeśli ,izby nie zaczną działać w kierunku poprawienia szans na spokojną pracę i godne życie to „ostanie się im jeno sznur” – na następne zebranie – a  wtedy wyborcze, może przyjść tylko kilka osób – a wtedy pozostanie im tylko samorozwiązanie ?

Powyższe uwagi Dra Medarda są nadal aktualne i zostały one podkreślone przez nas wyżej w niniejszym blogu, gdzie podawaliśmy sprawę wyboru nowych Władz Izb w Warszawie, w roku 2006, gdzie wielokrotnie nie można było zebrać quorum wystarczającego do odbycia wyborów. Krytycznie o działalności redakcji Pulsu, wyraża się Pan Profesor Wacław Droszcz , emerytowany Profesor AM w Warszawie (Puls nr. 12 (116) z grudnia 2004 r. str. 22), gdzie w związku ze skandalicznym artykułem red. Ewy Gwiazdowicz „Opowieść o pewnej habilitacji”) z 11/2004, wyraża swoje oburzenie i żąda m.in. dymisji tej pani. Natomiast lobby Izbowe „wyrażając  szczery żal z powodu niewłaściwych zwrotów w odniesieniu do domyślnych, ale obdarzonych szacunkiem osób – nie wnioskuje o odwołanie redaktor naczelnej Pulsu” ( Puls nr. 12(116) z grudnia 2004 r. str. 22). To jest też wyraz „opieki izb nad dobrem lekarzy” i mocnego, wzajemnego „trzymania się” izbowego lobby. Jak wiadomo ta Pani została obecnie skierowana do pracy w Ministerstwie Zdrowia Prosimy więc, aby ODWAŻNI Koleżanki i Koledzy wpisywali się na listę protestacyjną, byśmy przyczynili się do likwidacji Izb lekarskich. Nie uczynimy tego jednak nigdy, jeśli nie zdobędziemy odpowiedniej liczby osób popierających nasze stanowisko. Grupa Inicjatywna przygotowująca grunt do likwidacji Izb Lekarskich.

 

0 0 Głosy
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze